Gorąca woda zaczyna spływać mi najpierw po włosach, kosmyki opadają mi na czoło. Odgarniam je ręką do tyłu. Czuję ciepłe strumienie płynące po plecach. Stoję przodem, przymykam oczy i oddaję się w dobroczynne działanie gorącej wody, pomaga memu ciału się odprężyć, rozluźnić mięśnie. Spieniam żel na ciele, maszynką podgalam krocze i tyłek. Z telefonu na półce dobiega muzyka klubowa Energy 2000. Kończę się myć, owijam się ręcznikiem i spoglądam na zegarek. "Za półtora godziny spotkanie z klientem. Jak on się nazywał? Geoff? Chyba jakoś tak..", spoglądam na zegarek usiłując sobie przypomnieć jego imię.
Geoff to nowy klient, spotykam się z nim dzisiaj po raz pierwszy. Chciał najpierw iść ze mną na kolację, by przełamać lody. Facet chyba jest samotny, ale nie mnie to oceniać. Jestem do dyspozycji.
Tak zwana dinner date będzie go więcej kosztować, ale o tym został poinformowany podczas umawiania wizyty. Płatność jak zawsze z góry. Z nowymi zawsze ustalam warunki na samym początku, stali klienci znają już warunki, nie muszę przypominać o kasie. Zawsze zostawiają dyskretnie w kopercie na stoliku, gdy już wychodzą z pokoju hotelowego. Nigdy nie sprowadzam klientów do domu, trzymam się zasad, że to jest moje azylium, moje schronienie i nikt obcy nie ma prawa wstępu, nawet stalszych klientów nie zapraszam do siebie. Spotkania zawsze w hotelu, ewentualnie u klienta, ale to też tylko u takiego, do którego mam już wstępne zaufanie. Bądź co bądź, dbam o bezpieczeństwo, zarówno swoje jak i klienta.
Rozsiadam się wygodnie w fotelu i chwytam kindla, chcę poczytać chwilę, zanim zacznę się zbierać.
Zerkam na zegarek. "Ok, czas się ruszyć". Podchodzę do ogromnej szafy, wyciągam szary garnitur, wyprasowane koszule wiszą na wieszaku. Z szuflady wyciągam jeden ze starannie ułożonych krawatów. Zakładam je na specjalne okazje, kiedy spotykam się z klientem na mieście na kolacji lub gdy wynajmuje mnie jako osobę towarzyszącą. Nieraz klienci sami proszą, bym miał krawat, strasznie ich to kręci i chcą go wykorzystać potem podczas spełniania swoich fantazji.
Stoję już ubrany, kończę wiązać krawat, spryskuję się wodą toaletową. Ostatnia obcinka, "Jest dobrze", stwierdzam i puszczam do siebie oczko w lustrze. Chwytam klucze i wychodzę z mieszkania.
Na podjeździe czeka już na mnie taksówka, która zabiera mnie do centrum.
Przed restauracją widzę młodego chłopaka, na oko jakieś dwadzieścia parę lat. Przestępował nerwowo z nogi na nogę, na ramieniu miał przerzucony plecak. Na mój widok wyraźnie się ożywił.
Jest dość przystojny, jak na mój gust. Im klient przystojniejszy, tym lepiej dla mnie, choć raczej nie miewam kłopotów z erekcją. Tym faktem jednak nie dzielę się z klientami. Jestem profesjonalistą.
Mówię do niego "Cześć" i podaję pierwszy dłoń. Wysyłam w jego kierunku zawodowy uśmiech. Staram się rozgryźć jego oczekiwania wobec mnie. Jeszcze nic mi jego spojrzenie nie mówi, choć z postawy wnioskuję, że jest nieco płochliwy, może szybki numerek, strzepanie kapucyna.
Siadamy przy stoliku w kącie, lokal jest średnio uczęszczany, przynajmniej dzisiaj. W tle słychać muzykę jazzową, co w połączeniu z czerwonym winem odstresuje nieco mojego klienta, jeśli nie, to i tak znam sposoby na to, by pomóc mu wyzbyć się lęku, stresu i nerwów.
Przedstawił się jako Geoff, ale chuj go wie, czy to jego prawdziwe imię, nie wnikam w to, nie leży to w moim interesie. Trochę opowiada o sobie, o pracy. Nie ma za wielu solidnych przyjaciół, mało osób wie, że jest gejem, mimo że w Irlandii oficjalne są już małżeństwa jednopłciowe. Jest rodzimym Dublińczykiem i, o zgrozo, uznałem, że ma seksowny akcent i wymowę. Powiedziałem mu to, by go ośmielić, na co uśmiechnął się, a mym oczom ukazały się dwa cudne dołeczki. Uwielbiam to u facetów, nie wiem sam czemu. Po prostu. Położyłem lewą dłoń na stoliku i pochyliłem się w jego stronę, by poczuł moje zainteresowanie. Prawą dłoń zbliżyłem do miejsca tuż nad rozpięciem koszuli, delikatnie palcem zacząłem przejeżdżać po włosach. Podświadomie chciałem wzbudzić w nim większe podniecenie i pożądanie, satysfakcja klienta jest dla mnie najważniejsza. Kiedy dopiliśmy wino, nieśmiało zaproponował, byśmy wyszli. Wsiedliśmy do stojącej niedaleko taksówki. Kiedy jechaliśmy, poczułem delikatnie dotyk jego dłoni, która zawędrowała na moje udo. A niech sobie chłopak podotyka, za to płaci. Nie było to natrętne, wręcz przeciwnie. Przypominało pierwsze podchody nastolatka, co miało swój urok. Czułem przez materiał spodni ciepło jego dłoni. Rozsunąłem bardziej nogi czekając, czy ośmieli się chwycić mnie za jaja. Tak się nie stało. Taksówka zawiozła nas pod sam hotel, gdzie zarezerwował pokój. Osobiście wolę pięciogwiazdkowy standard, ale dwójka też ujdzie, w końcu to klient wybiera. Nie zgodziłbym się, gdyby była to zagrzybiona klita z robalami.
Geoff wsunął kartę do czytnika, piknęło zielone światełko i drzwi się otworzyły. Puścił mnie pierwszego, sam wszedł zaraz po mnie. Szybko tylko obrzucił pokój spojrzeniem i postawił plecak niedaleko łóżka. Pokój wielkością nie grzeszył. Kiedy drzwi się zamknęły wystrzelił w moją stronę:
- Rozbieraj się, suko!, stał w rozkroku, podparł ręce o biodra i patrzył się na mnie.
Wziąłem głęboki wdech i zdjąłem pośpiesznie marynarkę, po czym uniosłem prawą dłoń, by rozluźnić krawat.
Nagłym ruchem rzuciłem się jednak na niego, chwyciłem za ramiona i rzuciłem na łóżko, dosiadłem go okrakiem i przytrzymując mu ręce, zacząłem zawiązywać, jedną rękę krawatem, drugą w poszewkę nakrycia łóżka. Wierzgał pode mną, czułem, jak jego kutas twardnieje.
- Leż grzecznie - powiedziałem twardo.
Zrzuciłem pośpiesznie z siebie koszulę, po czym siłą rozerwałem jego koszulę. Posypały się guziki. Geoff głośno jęknął, wyczułem, że z przerażenia wymieszanego z coraz większym podnieceniem.
Miał owłosioną klatę, coś co lubię u facetów, tak na marginesie. Leżał spokojnie i ciężko dyszał. Widziałem, że kutas mu się wyrywa ze spodni. Spokojnie, nim też się zajmiemy, później. Spojrzałem na niego z góry, po czym podniosłem się i podszedłem do plecaka, który postawił z drugiej strony łóżka. Pochwyciłem go w dłoń i niepewnie rozpiąłem główną kieszeń. To, co w środku się znajdowało, mogłoby zaszokować niejednego, ja natomiast widziałem już niejedno. Moim oczom ukazało się wielkie, czarne silikonowe dildo, kulki analne, analny stymulator, masażer, zwinięty nieduży bicz, lubrykanty i chuj wie, co tam jeszcze się kryło w zakamarkach.
- Hmm, no proszę, co my tu mamy. Ktoś tu lubi być bad boyem.
Wysypałem zawartość plecaka na róg łóżka, wziąłem do ręki bicz i stanąłem nad nim na łóżku. Leżał, patrzył się na mnie, widziałem, że jest już mocno podjarany. kutas twardo mu stał, odznaczał się solidnie przez spodnie. Chwyciłem się lewą ręką za krocze i patrząc na niego uderzyłem go nieznacznie biczem. Geoff wydał z siebie jęk i przymknąwszy oczy wygiął ciało. Uderzyłem go jeszcze raz biczem i jeszcze raz i schyliłem się, by rozpiąć i zdjąć mu spodnie. Został w samych niebieskich bokserkach, granatowe paski zginały się na wypukłości jego kutasa. Obiema rękoma muskałem jego nogi, a gdy zacząłem sunąć w kierunku krocza, Geoffa przebiegł dreszcz.
Szybko zerwałem mu bokserki, jego drągal odskoczył i odbił się od podbrzusza. Wziąłem masażer do ręki, drugą chwyciłem lubryfikant, wycisnąłem nieco żelu na rękę, po czym zacząłem wcierać go w masażer stymulując walenie konia. Zbliżyłem go na chwilę do ust i językiem zacząłem udawać, że go liżę, jak loda z maszyny.
- Tak lubisz? Podoba ci się, co? ty mały zboczeńcu - powiedziałem do Geoffa basowym głosem. Chłopak spojrzał na mnie, na masażer, przymknął oczy i kiwnął głową. Tak, wiem, już ci go wkładam.
Kiedy poczuł w dupie odpowiednie wypełnienie zaczął ruszać biodrami i postękiwać.
Chwyciłem go za jaja, a drugą ręką smagnąłem biczem po klacie. Odrzuciłem bicz i wysunąłem język, by koniuszkiem dotknąć główki. Naciągnąłem napletek bardziej na górę, by językiem się wślizgnąć pod skórę. Okrążałem dookoła żołądź nawilżając ją śliną, drugą ręką pieściłem jądra, głaskałem ręką, delikatnie ciągnąłem za włosy. Jego kutas zaczął znikać w moich ustach. Ssałem, pompowałem, językiem okrążałem dookoła dodając wrażeń. Jego kutas znikał w moim przełyku. Góra, dół, góra, dół, pracowałem jak tłoczek. Nagle przestałem.
- Dosyć tego dobrego. Czas na solidną bestię, tak? - powiedziałem patrząc mu w oczy i skierowałem się po czarnego, wypasionego dildocha. Silikonowy mega kutas nie mieścił mi się w ręce. Nawilżyłem go odpowiednio i skierowałem w stronę jego dziury. Wyjąłem masażera i zacząłem napierać czarnuchem. Pomału zaczął się wślizgiwać, ale nie ukrywam, musiałem w to włożyć nieco siły. Pomału, stopniowymi ruchami wsunąłem trzy czwarte wykonując frykcyjne ruchy, by sztuczny kutas drażnił mu prostatę. Jego własny kutas stał twardo i co chwilę podrygiwał w rytm pulsowania krwi.
- Chcę ciebie wyruchać- powiedział ochryple Geoff. Zostawiłem mu czarnucha w dupie i sam założyłem gumę na jego instrument. Zwilżyłem sobie dziurkę i okrakiem pomału nadziałem się na jego bolec. Napierając coraz niżej czułem, jak jego twardość wsuwa się coraz głębiej we mnie. Dotknąłem palcami jego sterczących sutków, jednocześnie, by po chwili robić to zmianą, najpierw lewy, potem prawy, lewy, prawy, i naraz oba. Kiedy jego kutas zanurzył się we mnie cały, czułem, że Geoff chce mi nawet jaja wsadzić, cały rwał się biodrami do góry. Ciężko i szybko oddychał. Zacząłem go ujeżdżać, coraz szybciej, niczym na cwałującym koniu. Kolana ułożyłem po jego bokach, mocno docisnąłem, by nie stracić równowagi na tej szalejącej bestii. Rękoma zacząłem sunąć ku jego twarzy, zacząłem pieścić jego szczecinę na twarzy, baczki, mierzwić włosy. Geoff poruszał głową na boki, unosił brodę, chciał się odchylić tym samym zanurzając się głębiej w poduszkach. Jego ręce nadal były przywiązane, więc nie mógł nic zrobić. Wbijał się biodrami we mnie, jęczał, sapał, dyszał. Jedną ręką sięgnąłem do tyłu za siebie, złapałem wibrator sterczący z jego dupy i począłem nim posuwać Geoffa.
- Jesteś teraz w środku, rucha cię czarny koleś, a ty mnie - powiedziałem basowym, niskim głosem
nieco przerywanym na wskutek tej całej jazdy konnej.
Chwyciłem go nagle silniej za włosy i głośniej powiedziałem:
- Rżnij mnie, skurwysynu! Jestem twoją dziwką!
To powiedziawszy poczułem mocniejsze pchnięcia biodrami, jego twardy kutas napierał we mnie od środka, drażnił mi prostatę. Czułem, że chce mi się lać, ale wiedziałem, że to zwodnicze uczucie, już nauczyłem się odróżniać, kiedy na serio chce mi się szczać.
Nagle przestał i powiedział
- Chcę cię wziąć od tyłu. Rozwiąż mnie - spełniłem posłusznie jego rozkaz. Uwolniłem go i posłusznie ustawiłem się okrakiem na łóżku, przezornie nawilżyłem sobie dupę, by nie nabawić się obtarć. Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem, jak wkłada sobie do dziury analny stymulator.
Stanął za mną i trzymając w ręku kutasa, namierzył cel i wbił się dość gwałtownie i szybko we mnie, aż jęknąłem. "Kurwa, do płuc mi się przebije chyba", pomyślałem, ale klient nasz pan.
Złapał mnie za biodra i zaczął ostro rżnąć. Nie pieprzyć, bzykać, tylko ostro napierdalać kutasem, jak taranem we wrota zamku. Czasem klepnął mnie mocniej w lewy pośladek. Dupą i biodrami pracowałem także i ja. Słychać było, jak jego ciało się obija o moje. Kutas mi dyndał między nogami w rytm uderzeń. Słyszałem, że jego jęki i oddech stały się szybsze i płytsze, wiedziałem, że zaraz poleci. I tak też się stało. Wbił się mocniej we mnie i wydał z siebie basowy, zwierzęcy krzyk, czułem, jak jego kutas pulsuje wypluwając kolejne porcje spermy. Jego całe ciało drgało.
Poruchał jeszcze przez chwilę, póki z kutasa krew nie zaczęła odpływać i wyjął go. Odwróciłem głowę w jego stronę, widziałem, jak ściąga gumę, zawiązuje i wyrzuca do kosza pod stolikiem naprzeciw łóżka. Dość sporo było w niej spermy, więc chłopak miał chyba silne ciśnienie. Zresztą, sądząc po tym, jak mnie dość solidnie rżnął, widać było, że jest spragniony. Wstałem, poszedłem szybko pod prysznic. Zmyłem z siebie pot wymieszany z żelem nawilżającym. Stojąc tak pod lejącą się strumieniami ciepłą wodą usłyszałem pukanie do drzwi. Zapytał się czy może wejść i dołączyć do mnie.
Zgodziłem się. Na szczęście kabina byłą dość spora, zmieściliśmy się tam razem we dwójkę.
- Przepraszam, jeśli to ci jakoś przeszkadza. Po prostu... po prostu - zaczął się lekko jąkać.
- Tak? spytałem nieco się uśmiechając.
- Po prostu chciałem spróbować, jak to jest, no wiesz, jak masz chłopaka i razem bierzecie prysznic, kolacja, razem śpicie... Ja nigdy... Wiem, to żałosne.
Uśmiechnąłem się i odgarnąłem włosy z oczu.
- Spokojnie, nic się nie stało. Ale ja nie robię boyfriends. Nie jestem z tych.
- Tak, wiem. Ja tylko... Czy możesz dzisiaj zostać ze mną? Na noc?
Patrzył na mnie teraz z takimi maślanymi oczami. Stał przede mną nagi, ociekający hotelowym żelem do mycia. Wydawał się taki bezbronny, mimo że jeszcze przed chwilą orał mnie od tyłu.
Zgodziłem się. Kiedy wyszliśmy z łazienki, dyskretnie zobaczyłem, że w rogu komody leży biała koperta. Było już dość późno, więc najzwyczajniej w świecie położyliśmy się do łóżka, które Geoff pościelił, jak ja byłem w łazience. Zniknęły też erotyczne zabawki.
kiedy przysypiałem, poczułem, jak Geoff się wtula we mnie.
Nie było to natarczywe, wręcz przeciwnie. To było miłe... Czułem, że ten chłopak wiele w życiu musiał przejść i potrzebuje bliskości drugiego człowieka. Chyba nie ma wielu okazji ku temu, nie ma takich bliskich osób, skoro ucieka się do trików pod postacią mojej osoby i profesji.
Przypomniał mi się moment, kiedy w taksówce pokazał mi notatkę w telefonie, że chce by było ostro, mam go związać i traktować, jak więźnia, seksualnego niewolnika. Cóż, różni klienci, różne marzenia i pragnienia. Jestem tu, by je spełniać. W końcu zasnąłem.
Obudziło mnie jasne światło wpadające przez okno. Słońce wpadało przez niedociągnięte zasłony. Geoff także się przebudził.
- Dzień dobry - powiedział. Był częściowo odkryty i widziałem, że ma poranny wzwód. Odrzuciłem kołdrę niespodziewanym ruchem, dosiadłem go okrakiem chwytając sterczącego chuja. Zacząłem mu trzepać. Złapałem też swojego penisa, bo i ten się obudził. Chwyciłem dwa naraz w prawą rękę i waliłem oba fiuty naraz.
- Masz mały, taki poranny, boyfriend bonus ode mnie - powiedziałem do niego śmiejąc się.
Przyspieszyłem tempo, oba kutasy miały mokre główki od śluzu. Po chwili nasze jaja podkurczyły się i niemalże jednocześnie trysnęliśmy. Część wylądowała na jego sutkach. Szybko dysząc wstałem i poszedłem do łazienki umyć narzędzie zbrodni.
- Ale śniadanie jesz sam, mały. - powiedziałem wychodząc z łazienki. Generalnie nie robię czegoś takiego, nie zostaję na noc, chyba, że jest to wyraźnie ustalone wcześniej i nie walę konia tak po prostu. Ale ten chłopak coś miał w sobie, że miałem ochotę to zrobić.
- Kiedy się już ubrałem i byłem gotowy do wyjścia, Geoff ciągle leżąc nagi na pościeli i patrząc na mnie powiedział:
- Dziękuję. Za to, że zostałeś i za... poranny bofriend gift. Ja tylko... nie byłem finansowo przygotowany na to i... nie mam...więcej. Przepraszam.
- Ok - podszedłem do niego i potarmosiłem mu włosy na głowie - Nic się nie stało. Powiedziałem ci już, to taki mały bonus ode mnie.
Uśmiechnął się lekko.
- A teraz wybacz, muszę już.
Widziałem, że mina mu trochę zrzędła, ale to nie mój facet, tylko klient, nie mam aż takich sentymentów, nie w tej branży.
- Trzymaj się. Jak będziesz mnie potrzebował, znasz już mój numer.
To powiedziawszy skierowałem się do drzwi. Chwyciłem jeszcze kopertę i wyszedłem. Czas wrócić do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje wrażenia