Autobus wolno się toczył po zatłoczonej ulicy Dublina, zaliczał wszystkie czerwone światła. Siedząc ze słuchawkami na uszach słuchałem playlisty Top 100 Beatport. Wracałem właśnie z siłowni.
W pewnym mój wzrok przykuł blondyn, który właśnie co wsiadł na przystanku. Wszedł na górny pokład i usiadł tuż przede mną. Miałem idealny widok na jego podgolony, dobrze zbudowany kark. W nozdrza uderzył mnie jego imponujący męski zapach wody toaletowej. Na oko miał jakieś dwadzieścia siedem, osiem lat. Kiedy delikatnie odwrócił głowę w stronę okna widziałem jego parodniowy zarost, baczki gęstsze, na brodzie nieco ztrymowane. Sam już ten widok w połączeniu z podniecającym zapachem pobudził moje krążenie, serce nieznacznie przyspieszyło bicie. Siedziałem za nim, słuchałem muzyki i nie potrafiłem oderwać oczu od niego. Miał dość gęstą czuprynę, miałem ochotę dotknąć je ręką, zanurzyć się w nich. Miałem wizję, by zbliżyć się do niego i językiem zbadać jego kark, sunąć dalej tuż za uchem, by w końcu dotrzeć do zarostu, kiedy pod językiem poczułbym kłucie jego włosów. Chciałem lizać je z dołu do góry, by spotęgować wrażenie czucia. Oczami wyobraźni widziałem, jak przymyka oczy i zaczyna basowo mruczeć, niczym rasowy kocur.
Jechaliśmy dalej, słońce przygrzewało w boczną szybę od mojej strony, a ja czułem, że w bokserkach robi mi się wilgotno - efekt nadpobudliwego fifola.
Kontynuowałem sen na jawie, w którym moje ręce oplatają jego tors, wędrują pod kurtkę, pieszczą płaski brzuch, wkradają się pod bluzę i wędrują w górę w poszukiwaniu sutków, które zaczną sterczeć pod moim dotykiem. "Mmm, poczuć jego włosy na klacie...", rozmarzyłem się całkowicie.
Nagle zadzwoniła jego komórka, która sprowadziła mnie z powrotem na ziemię.
- Yeah, 'm in da bus - usłyszałem hipnotyzujący, męski i głęboki głos mojego obiektu.- I'll be there in a sec, hold ya horses, pal - ten jego głos, miód na moje uszy. Szczęście, że siedziałem, bo byłbym gotów paść.
Autobus zbliżał się do mojego przystanku, żal mi było wysiadać i opuszczać taki świetny i przystojny obiekt obserwacji. Wcisnąłem przycisk 'Stop', kiedy nagle przystojniak zaczął się podnosić. "Jest! Wysiada na moim przystanku!", pomyślałem podekscytowany, jak jakiś uczniak. Wstał i zaczął iść w stronę schodków. Ja tuż za nim, dzięki czemu miałem okazję zobaczyć, jak pod kurtką sięgającą pasa, prezentuje się zgrabny, okrągły, jędrny i z pewnością umięśniony tyłek. Moje ręce niemalże samoistnie chciały się skierować w jego kierunku, chciały dotknąć, ścisnąć, objąć, poczuć jego napięte mięśnie...
Zaczęliśmy schodzić po schodkach.
- Cheers! - powiedziałem kierowcy wysiadając. Taki zwyczaj kultury, kierowcom się dziękuje, fakt inna kultura komunikacyjna, aniżeli w Polsce.
Kroczyłem przed Nim. Szedł twardo, pewnie, za każdym razem widziałem jak pośladki się napinają, najpierw jeden, potem drugi. Jego męskie ruchy doprowadzały mnie do szaleństwa, gorączkowo zacząłem przełykać ślinę. Jak mówią, że mężczyźni myślą dwoma głowami, to ja zdecydowanie myślałem wtedy tą drugą. Tuż za nim roztaczał się zapach jego wody, łapałem ten zapach, wdychałem, delektowałem się nim, zanurzałem się w nim łapczywie, jakby był mi niezbędny do życia. Przed nami byłą droga prosta, przeszedł na drugą stronę ulicy, ja tuż za nim. Kiedy oglądał się, czy nie jadą auta znów mogłem widzieć jego profil. Prosty nos, delikatnie opalona twarz, zarost, który lśnił w promieniach słońca. I blond czupryna. Kocham blondynów!
Szedłem za nim i wpatrywałem się w jego ruchy, a najbardziej w jego pośladki. Nie widziałem u faceta takiej dupy, silnie wzrokowo na mnie działała. Zastanawiałem się, czy ma mocno owłosione nogi, podbrzusze, czy jego jaja... Nie mogłem się opanować. Weszliśmy na dzielnicę domków.
Koleś nagle skręcił w wąskie przejście między murami odgradzającymi osiedla. Na chwilę straciłem go z oczu, przyspieszyłem kroku, skręciłem w przejście i...
- You're spyin' me?! - skręciłem i wpadłem bezpośrednio na typka. Serce mi zaczęło nagle walić, jak oszalałe. Przestraszyłem się, że zaraz dostanę wpierdol, jak nic na to się zanosiło. Dość groźnie na mnie patrzył. "Cholera, przystojna bestia z niego", gdzieś mi tam przemknęło przez myśl.
- No, I'm just...just - zabrakło mi słów, sam nie wiedziałem, co odpowiedzieć. - I'm just.
- Huh? What ya just? - dopytywał. Stał twardo na rozstawionych nogach. - What do ya want, huh? You need somethin'?
Próbowałem zachować zimną krew. Rozejrzałem się, czy nikt nie idzie, ale dookoła było pusto. Sam nie wiem, co mnie podkusiło, ale odparowałem:
- I need You - zaakcentowałem - You're so fuckin' damn hot - ja chyba zwariowałem!
Typkowi złagodniało spojrzenie i nagle, ni stąd ni zowąd zaczął się gardłowo śmiać. Nie wiedziałem, jak na to zareagować. Zdałem sobie sprawę, jaką głupotę palnąłem. Obcemu facetowi tak powiedzieć, prosto z mostu, bez żadnych ogródek. "Kretyn!", zwymyślałem siebie w myślach.
- Sorry, I didn't mean to... - zawiesiłem się w słowach.
- Listen - powiedział do mnie, miałem też wrażenie, że objechał mnie wzrokiem od góry do dołu. - I got a, amm, meetin' with friends. You wanna join us? Let's have some beers, and... you'll see. Come on! - prawą ręką poklepał mnie po ramieniu.
Sam nie wiedziałem iść, czy nie. "A jeśli to podstęp i mnie zajebią jak psa, gdzieś na polu?". Nie wiedziałem czemu, ale w jego oczach można było wyczytać pewną nutę zaufania, co spowodowało, że jednak uległem pokusie i poszedłem z nim.
Szedłem obok niego, czułem jeszcze bardziej jego ponętny zapach, zerkałem z ukosa na jego twarz. Twarz młodego greckiego bożka.
Idąc trochę rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że ma na imię David, ale wszyscy wołają na niego Dave. Wsłuchiwałem się w jego głęboki głos.
W końcu dotarliśmy do jednego z domków, Dave wyjął klucze i otworzył drzwi. Z głębi domu, z salonu dobiegły nas męskie głosy. Ktoś się śmiał, ktoś kogoś instruował, jak jechać." Chyba walą w PS4", pomyślałem zdejmując buty i kurtkę. Dave również zdjął kurtkę, wtedy dopiero zobaczyłem, jaki jest szeroki w barach. Trochę czułem się niepewnie, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma.
Weszliśmy do kuchni, Dave wyjął piwo z lodówki.
- You want?
- Yeah, sure. Thanks. - odparłem biorąc browca do ręki.
Weszliśmy do salonu. Sześciu rosłych facetów siedziało na sofie, dywanie, fotelu, gdzie popadło. Popijali piwo, niektórzy grali, inni kibicowali i mówili, jak jechać. Grali w jakąś grę samochodową, nie wiedziałem w jaką. Nagle spojrzeli na nas, na mnie. Widziałem zaciekawienie w ich oczach. "Całkiem jurne byczki", pomyślałem patrząc na nich. Przywitałem się, przyjęli mnie normalnie, widocznie przyjęli to za normę, że ktoś obcy się zjawia.
Obserwowałem Dave'a, jak się krząta po kuchni, sam przysiadłem na oparciu fotela. W pewnym momencie dwóch z nich wyszło na patio. Zamknęli za sobą szklane drzwi, widziałem, że popijają piwo i zapalili papierosa. Siedziałem tak i patrzyłem, jak idzie gra, już coś miałem powiedzieć, ale kątem oka zobaczyłem jakieś poruszenie na patio. Obróciłem głowę i zobaczyłem, jak tamta dwójka całuje się namiętnie obłapiając się jednocześnie. Widziałem, jak ich usta zespalają się ze sobą, widziałem igrające języki. Patrząc tak na nich czułem, jak kutas zaczyna mi podrygiwać w bokserkach.
Dave zobaczył, co się dzieje, szepnął coś na ucho jednemu z grających i podszedł do mnie. Czułem, jak tętno mi przyspiesza. "Raczej nie przyszliśmy tutaj grać, ani pić...", pomyślałem przełykając łapczywie ślinę. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą na patio.
- Hey, don't be selfish! - powiedział do nich i popchnął mnie lekko do środka w ich stronę.
Tamci przestali się całować, spojrzeli na nas pożądliwie. Czułem, że powietrze zaczyna być przesiąknięte testosteronem. Jeden z nich zdjął nagle koszulkę ukazując swoją delikatnie wyrzeźbiona i ogoloną klatę. Został w samych dżinsach opinających mu się na tyłku. W jego kroczu ujrzałem wybrzuszenie, które podrygiwało. "Zaczyna się...", spojrzałem na Dave'a. Ten skinął głową, na co zbliżyłem się do tamtego, stanęliśmy naprzeciw siebie, poczułem zapach jego potu wymieszanego z wodą toaletową, delikatny zapach piwa i papierosa. Zapach faceta. Moje zmysły stały się wyostrzone i łakome każdego kolejnego wrażenia. Koleś dotknął mnie ręką po twarzy, złapał za szczękę i nagle zbliżył swoje usta do moich. Poczułem jego wilgotne wargi obłapiające moje, jego jednodniowy zarost drażnił niebotycznie przyjemnie kąciki moich ust. Jego język nagle wsunął się w me usta w poszukiwaniu igraszek. Przejechał po zębach, badał każdy zakamarek moich ust, wirował wokół mojego języka, w pewnym momencie zaczął go ssać. Czułem, jak spija moją ślinę. Odpływałem, kutas już dumnie mi się prężył w spodniach. Poczułem na dupie czyjeś ręce, na biodrach ręce drugiego kolesia. Stworzyliśmy idealną, podwójną kanapkę... Tamten stanął nagle z boku i zaczął językiem wciskać się między nasze usta. Stykaliśmy się nosami, trójka wilgotnych, spragnionych języków igrała ze sobą. Nasze języki walczyły. Moje ręce same powędrowały ku ich ciałom, prawą pieściłem kolesia bez koszulki, drugą tego obok mnie. Dave cały czas stał z tyłu, zaczął krążyć dłońmi po moich udach, ręce niebezpiecznie zbliżały się kroczu. Serce waliło mi jak szalone. Czułem, jak Dave naciska na mnie z tyłu, na dupie czułem że jego fifol także dumnie stał.
Moja prawa ręka dotarła na krocze tego bez koszulki. Czułem, jak kutas mu podrygiwał w rytm pulsującej krwi. Zacząłem rozpinać mu guzik i zamek dżinsów. Chciałem zobaczyć tego kutasa, podziwiać go, dotykać, ssać, lizać, połykać w całości. Smakować każdy milimetr i spijać każdą kropelkę płynu, jaki wydzieli. Na naszych ciałach poczułem nagle dodatkowe pary rąk - nie zauważyłem nawet, kiedy tamta czwórka do nas dołączyła. Dały się słyszeć wyraźne męskie pojękiwania i przyspieszone oddechy mieszane z mlaskaniem żarliwych pocałunków. Zaczęliśmy się wzajemnie rozbierać. Przeciągając koszulkę jednego z kolesi przez głowę, zatrzymałem się przy pachach, zbliżyłem twarz do małej kępki włosów, w nozdrza wbił mi się zapach faceta, jego potu wymieszanego z feromonami, z testosteronem. Zacząłem nieśmiało językiem lizać wokół włosów, brunet zaczął pojękiwać, złapał się za kutasa i zaczął delikatnie go pocierać. Wdychałem jego zapach, a moje podniecenie wciąż rosło, jakby nie miało końca, a mimo to kutas i tak mi już stał twardy do bólu.
Czyjaś dłoń zacisnęła się na nim, sam nagle wydałem z siebie przeciągły jęk. Kiedy już wyzbyliśmy się całkowicie ubrań, stanęliśmy tak w koło siebie, nadzy, napaleni, ze sterczącymi fiutami i szybko oddychając. Jedne z nich w pewnym momencie podał nam buteleczkę. "Poppers", pomyślałem. niuchnąłem się, co jeszcze bardziej podkręciło tempo. Sekundę później akcja przybrała tempa. Klęknąłem, bo już nie chciałem dłużej czekać. Nadziałem się ustami na najbliżej stojącego kutasa. Poczułem jego smak, ciepło. Cofnąłem usta, by językiem zacząć badać lśniącą i wilgotną główkę. Robiłem kręgi wzdłuż obrzeża, drażniąc wędzidełko. Zsunąłem bardziej jego napletek i zacząłem językiem jeździć góra dół. Obok mnie inny także klęknął i robił loda komuś. Nasze ciała się mieszały, tożsamość nie miała znaczenia. Liczyło się tu i teraz. Chwyciłem jedną ręką jaja kolesia, zacząłem delikatnie ciągnąć go za włosy na nich, macałem w ręku, obejmowałem je w całości. Kutasa zacząłem połykać, kawałek po kawałku, aż dotarłem do samego końca. Zacząłem szybciej poruszać ustami wirując językiem wokół główki i dostarczając jeszcze więcej wrażeń. Poczułem też, że ktoś i mojego kutasa bierze do ust. Spojrzałem ukradkiem, to Dave. Położył się na boku. Patrzyłem na niego z góry. Widok Dave z moim kutasem w buzi był mega podniecający. Drugą ręką zaczął sobie walić konia. "Ooooch!", wyrwało mi się nagle, jaja mi się podkurczały. inni się całowali, obłapiali, macali, słyszałem mlaskanie towarzyszące robieniu loda, pocałunkom. Jeden z byczków obrócił nagle innego, przechylił go i zaczął mu lizać rowek. Stał po ukosie, więc widziałem jego owłosioną dupę. Ciała wszystkich tych kolesi były obłędne. Większość z nich owłosiona na klacie, nogach, na jajach mieli przystrzyżone włosy. Każdy z nich był teraz wilgotny od potu i śliny pozostawionej przez innych uczestników tej orgii.
Ktoś zaczął mnie lizać i kąsać po uchu, ktoś inny lizał mi twarz, pieścił sutki. W pewnym momencie koleś obrabiany przeze mnie się odwrócił i klęknął na czworaka tyłem do mnie.
Więcej mi nie trzeba było mówić. Objąłem obiema rękoma jego seksowny i pociągający tyłek, przez chwilę ściskałem jego pośladki, czułem włosy pod rękoma, kiedy przesuwałem nimi po jego pośladkach. Zbliżyłem się do ciemnego kanionu i wystawiłem język. Począłem najpierw delikatnie badać okolice, od początku wcięcia idąc głębiej, docierając do sedna, do jego dziury. Splunąłem na nią i zacząłem językiem wirować i naciskać, pukać jak do wrót. Koleś zaczął posuwać się rytmicznie i frykcyjnie, wysuwał bardziej do tyłu dupę, chciał nadziać się na mój gorący język. Sam klęczałem na czworaka. Czyjeś ręce pieściły moje włosy, czyjś język wirował w mojej własnej dupie. Żołądek mi się ściskał z podniecenia, z kutasa wypływały mi hektolitry przezroczystego płynu. Ktoś inny podłożył się pode mnie i zaczął spijać językiem muskając czubek żołędzi. Ktoś inny z tyłu bawił się moją dupą pieszcząc jaja od tyłu. Któryś z nich nagle stanął okrakiem i tyłem do mnie. Nachylił się i zobaczyłem kolejny pociągający rowek. Ręką pieściłem jego owłosione udo. Koleś nagle jakby wsunął się między nas, naślinił palce i zwilżył jeszcze bardziej dziurkę tego, co klęczał przede mną. Nagle złapał się za kutasa i wymierzył w samą dziurę, zaczął się pomału wciskać do środka. Zacząłem pieścić jego jądra. Nagle i do mojej dupy zaczął się dobierać ktoś inny. To był Dave. Nachylił się, powiedział mi coś, co chyba brzmiało, "Masz boskie ciało". Nie byłem pewien, bo podniecenie zagłuszało wszystko inne. Poczułem nagle ucisk, delikatny ból. Zacisnąłem mięśnie i rozluźniłem je, powtórzyłem to jeszcze dwa razy, by czuć już tylko przyjemność.
Czułem w sobie, jak kutas Dave'a zanurza się głębiej we mnie, czułem jak rozpiera i toruje sobie drogę. Wypiąłem dupę do tyłu, by nadziać się do końca. Blondyn stanął przede mną i podsunął mi swojego kutasa pod moje usta. Wziąłem go od razu do ust. Poczułem smak śliny innego kolesia, wymieszane z wydzieliną z kutasa. Przymknąłem oczy, by delektować się smakiem. Zacząłem być solidnie posuwany od tyłu, słyszałem plask ciał, obijających się jaj. Jednocześnie ssałem kutasa kolesia przede mną, który zaczął głośno jęczeć i poruszać biodrami. Nagle złapał mnie mocniej za głowę, wypiął biodra maksymalnie do przodu i czułem, jak moje usta zalewa gorąca sperma. Coraz więcej i więcej, jego kutas nie przestawał drgać i wyrzucać kolejnych porcji nasienia, które łapczywie połykałem. Koleś wyciągnął kutasa, zsunął napletek, kropelka spermy ostała się na czubku. Schylił się do mnie i pocałował mnie gębko, nasze śliny, smak spermy wymieszały się ze sobą. Sam byłem bliski strzału, jaja mi się niebezpiecznie skurczyły. Koleś pode mną obrabiał mi ciągle kutasa, nagle na swoim ciele poczułem ciepłe strużki - ten na dole strzelał spermą, jak z armaty jęcząc przy tym głośno. Ręką zaczął mi walić konia. Byłem bliski obłędu. Obok nas dwóch innych rżnęło się równie ostro. W powietrzy wisiał zapach spermy i potu. Poczułem w podbrzuszu, jak zbliżam się do potężnego wytrysku. Coraz bliżej, jego ręka zaciskała się mocniej na moim kutasie. Nagle zacząłem drgać, chwycił mnie skurcz stóp, żołądka. Mój kutas zaczął strzelać spermą gdzie tylko popadło. Wydałem siebie dźwięk do niczego nie podobny. Ni to jęk, ni zawodzenie. Dodatkowo mięśnie zwieracza zaciskały się na rżnącym mnie kutasie, który dodatkowo drażnił mi prostatę. Takiego orgazmu w życiu nie przeżyłem. Ręce jego właściciela złapały mnie po bokach, docisnął się mocniej i zaczął głośno jęczeć. Wycofał nieco kutasa, po czym wbił się we mnie, jak taran, do samego końca. Jego jęki przeszły niemalże w krzyk. Czułem, jak jego kutas drga we mnie i zalewa mnie gorącym płynem. Dociskał mnie wciąż. Wyszedł po chwili ze mnie. Mój kutas wciąż był sterczący. Zapatrzyłem się na bruneta obok. Wstałem i podszedłem do niego. Lizał się z kolesiem, dołączyłem do nich. Zacząłem pieścić jego muskularne ciało, czułem pod palcami jego twarde mięśnie. Naśliniłem palec i zacząłem badać jego rowek. Naciskałem na wejście drażniąc jego zakończenia nerwowe. Delikatnie próbowałem się wcisnąć do środka. "Mmm, ale ciasna!", pomyślałem penetrując go nieco głębiej. Po chwili dotarłem do wybrzuszenia prostaty. Koleś, nie przestając się całować z tamtym, zaczął pojękiwać i wypinać tyłek w moją stronę. Wycofałem palec, splunąłem i nawilżyłem bardziej jego dziurę i swojego kutasa. Nagle przymierzyłem się i naparłem na niego. Z początku szło opornie, ale koleś wypiął się bardziej i dotarłem do samego końca, po same jaja. Złapałem go za biodra, lewą ręką odnajdując jego sterczącego kutasa. Zacząłem go posuwać, z początku wolno, potem przyspieszając. Zacząłem mu walić. Nasze ciała stykały się ze sobą, pot z nas spływał. Uderzałem biodrami w jego pośladki. Podszedł do mnie szatyn i wbił mi język prosto w usta, oddałem mu pocałunek. Spragnionych językiem szukałem jego, splatałem się z nim nie przestając posuwać kolesia przede mną.
Nagle oderwał swe usta ode mnie, podszedł do mnie od tyłu, schylił się i zaczął mi lizać wrota rozkoszy. Solidnie mi nawilżył dziurę, po czym wstał i swoim pokaźnym fiutem zaczął się wciskać we mnie. Nie czułem już bólu, jedynie przyjemną rozkosz. Byłem w środku. Posuwałem kolesia przede mną, a sam byłem rypany przez szatyna za mną. Byłem w ekstazie. Posuwałem się do przodu i do tyłu wbijając i wysuwając kutasa i czułem, jak kutas we mnie penetruje mnie głębiej, jak drażni moją prostatę. "Dobrze, że się spuściłem wcześniej, mogę teraz dłużej pociągnąć...", przemknęło mi przez myśl. Zawsze chciałem sprawdzić, jak to jest być w 'pociągu'. Mega wrażenie, mieć twardego, pulsującego kutasa w sobie i samemu posuwać kogoś.
Dave podszedł do nas, złapał mój podbródek, upuścił parę kropel śliny w moje usta, które spiłem, jak nektar. Nektar bogów. Męska ambrozja. Pozostała trójka również się zabawiała ze sobą, jeden leżał, drugi ujeżdżał go na jeźdźca, jak rasowy kowboj i robił laskę kolesiowi stojącemu nad nim trzymając go za krągłe pośladki. Niesamowicie podniecający widok. Koleś całkiem z przodu nie całował się już z tym, którego rżnąłem. Klęknął i zaczął bawić się jego kutasem. Lizał go, ssał, ręką walił, bawił się jajami i włosami na podbrzuszu. Drugą ręka trzepał swojego członka. Nagle koleś przede mną zaczął drżeć i szybciej jęczeć. Wiedziałem, że jest na skraju, że zaraz dojdzie.
- Oh my fuckin... oooh! I'm cummin'! - krzyknął chrapliwie i koleś przed nim zaczął się krztusić zalewającą go porcją spermy. Widziałem, że tamten także zwalił sobie do końca, widziałem, jak nagle naprężył mięśnie, które drgały pod skórą. Sam także byłem bliski, wrażenia potęgował ruchający mnie kutas, który napierał na prostatę, męski punkt G. To spowodowało, że znowu doznałem skurczu, jaja mi się podkurczyły. Zacząłem rytmicznie zalewać wnętrza kolesia przede mną. Jęczałem, dyszałem, zasychało mi w gardle. Po chwili poczułem, jak kutas we mnie zastyga na sekundę, po czym zaczął pulsować i wyrzucać nasienie. Chyba miał ostry strzał, bo czułem w sobie, jak uderza o ścianki tam w środku. Cudowne i niespotykane doznanie.
Przylgnął do moich pleców dysząc. Czułem jego gorący oddech na swojej skórze, przez całe moje ciało przebiegł dreszcz. Kolesie z pozostałej trójki również doszli. W patio roznosił się jeden wielki jęk i męskie chrypliwe głosy. Każdy z nas teraz łapał oddech i pomału wracał do rzeczywistości.
- Oh, fuck yeah, that was hot damn good! But I need a pee... - powiedział jeden z nich - Me too! - ktoś inny dorzucił. Wyszło na to, że każdemu z nas chciało się lać. Będąc wciąż jeszcze w ekstatycznym uniesieniu stanęliśmy wokół siebie. Jedne postanowił uklęknąć.
- Please, gimme that! - powiedział wysuwając język. " Dżizas, to się nie dzieje...", pomyślałem podrajcowany na nowo tą sytuacją. Pierwszy zaczął Dave, za nim kolejni zaczęli lać na bruneta w środku. Ten zaczął spijać językiem, jak tylko natrafił na strużkę. "Dobrze, że na tym patio są kafelki" , pomyślałem już bardziej świadomie. Przez sekundę miałem zablokowany pęcherz, ale widok lejących kolesiów dookoła mnie mnie ośmielił. Zacząłem sikać mocnym i gorącym strumieniem na kolesia przede mną. Dwóch z nich, stojących obok mnie bawili się w krzyżowanie strumieni. Dołączyłem do nich. Koleś na środku rozcierał rękoma na sobie płynące po nim kaskady. Kiedy skończyliśmy, staliśmy tak przez chwilę jeszcze, z napletków kapały resztki moczu. Zaczęliśmy się śmiać.
- Dude, you're great. A perfect lover! - powiedział do mnie szatyn i puścił do mnie oczko.
- Thanks, you too - powiedziałem nieco zawstydzony. Pomału zaczęliśmy się ubierać. Chuj, stwierdziłem, pójdę do domu spocony i oblepiony spermą. Zatrzymam jeszcze na sobie przez kilka chwil zapach i smak tych facetów.
Wypiliśmy jeszcze po piwie i wróciłem do domu. Zdjąłem kurtkę, buty i poszedłem do swojego pokoju na piętrze. Nogi wciąż mi delikatnie drżały, czułem się wymęczony, ale przyjemnie spełniony i zaspokojony. Spotkanie z irlandzkimi chłopakami było pierwszorzędne.
Tak, tego mi trzeba było, takiej chwili zapomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje wrażenia